wtorek, 18 czerwca 2013

Nóż krojczy. Zbędny czy niezbędny?

Nóż krojczy dostałam na prezent:)
Osoba kupująca poprosiła mnie, bym wybrała model.
Ja wybrałam, osoba kupująca zapłaciła.
300 zł.

Cóż... Tania w utrzymaniu to ja nie jestem:D

Dobrze, wróćmy do noża. Chciałam go mieć, ponieważ ostrze noża krążkowego (Olfa) łamało się.
O taki miałam:
Kupowałam następne, a ten znowu się złamał i tak następny, i następny... Dodam, że najczęściej szyję przedłużacze do body i by sobie ułatwić pracę, to nakładam warstwy materiału na siebie, często jest to 6 warstw (dzianiny:) ). Nie dziwię się, że ostrza się łamały... Nóż krojczy miał być moim nowym, wiernym kompanem.
I byłby, gdybym nie bała się go używać:)

Jest bardzo głośny, tnąc materiał, czuję się jak zawodowy stolarz (kocham to uczucie!!)

A oto on:







 Minusy:
- głośny
- drogi (no te kilka stów wydało się...), aleeeeeee... Przeanalizujmy to:
Cena:
nóż krojczy - 300 zł
a ostrze do olfy (około 15 zł, nie pamiętam), nóż około 80 zł, mata scalająca około 100 zł = jakieś 200 zł.

- jeśli ucinamy za dużo warstw (czyli około 6) np. dzianiny, to może nam się zdarzyć, tak że materiał zostanie wciągnięty do środka noża,
- czasami źle się zaczyna krojenie pierwszego odcinka i ostatniego (to zależy od materiału, ja nie mam pomysłu, by materiał nie skręcał się podczas krojenia... Może flizeliną należały obkleić pierwszą i ostatnią warstwę??)
- przydałaby się trzecia ręka (jedna trzymająca noż, druga materiał z jednej strony, a trzecia trzymająca materiał z drugiej strony)
- jest niebezpieczny, ja go nawet w mieszkaniu swoim nie trzymam (w obawie przed chłopakami), poza tym, cieszę się, że noszę okulary, bo w nich czuję, że moje oczy są bezpieczniejsze (jak cięłam, to nie zauważyłam szpilki i jeden kawałek został wciągnięty do środka (musiałam rozkręcać, by dostać się do ostrza), a drugi trafił mnie w dekolt)
- ważna rzecz, zawsze po zakończeniu pracy odłączam go z kontaktu. Nie ma opcji, bym go zostawiła włączonego. Przycisk, dzięki któremu nóż tnie jest bardzo czuły, a poza tym ostrze nie ma żadnego zabezpieczenia! W ogóle to trzeba bardzo uważać na palce. Trzeba być maksymalnie skupionym, wyłączyć telefon, zamknąć drzwi i takie tam...
- nie sądzę, by udało mi się uciąć tym nożem kawałki materiału do patchworku. Dlaczego? Ponieważ nie mogę sobie pomóc linijką. Tnę dokładnie po linii namalowanej. Wg mnie do patchworków linijka + nóż krązkowy = równe cięcie.

Plusy
- tnie dokładnie jak ja chcę!
- nóż jeszcze się nie złamał,
- przy masowej produkcji jest dużym ułatwieniem,
- szybszy niż nożyczki.

Podsumowując: zbędny czy niezbędny?
Bez niego jakoś sobie radziłam... Owszem kupiłam kilka dodatkowych ostrzy... Nie powiem, że Olfa była zła. Olfa jest bardzo dobra, jeśli się tnie 1-2 warstwy materiału, jeśli jest ich więcej - zwiększa się ryzyko złamania ostrz. Chociaż nie wiem... Jakie Wy macie doświadczenia?
Poza tym, noże Olfy są dużo bezpieczniejsze, można je łatwo i szybko schować, zajmują niewiele miejsca. Przy nożu krążkowym trzeba uważać i tu nie ma żartów.

A Wy macie noże krążkowe lub krojcze? Kuszą Was?

13 komentarzy:

  1. Nie mam żadnego noża , ale marzy mi się..marzy i nóż i mata.. na razie na marzeniach się kończy :)
    Super pewnie jest ten nóż , gratuluję zakupu i życzę udanej pracy /szycia !
    Pozdrawiam !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja nie mam nożyczek krawieckich! Szyję od 2-óch lat i nie mam nożyczek... Tylko takie do obcinania nitek (polecam Fiskarsa!):)

      Usuń
  2. A ja mam matę i nóż krążkowy Olfy, dokładnie taki jak pokazałaś. Mam i używam od kilku ładnych lat i nigdy mi się jeszcze ostrze nie złamało. Ale nie tnę tylu warstw mięsistych tkanin. Cienkie bawełny, nawet w wielu warstwach, nigdy nie sprawiały mi problemu.
    Myślę sobie, że akurat do Twoich potrzeb lepszy jest właśnie nóż krojczy. No i koniecznie uważaj na palce!!!
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Noooooo, trzeba uważać... Bardzo długo miałam opory, by skorzystać z noża... Ponad 10 miesięcy:)

      Usuń
  3. Ja z natury obawiam się wszystkich elektrycznych urządzeń tnących i krojących, wiec pewnie nawet nie tknęłabym Twojego nabytku palcem:). Od siostry dostałam matę i nóż Olfy i tyle mi wystarczy :).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się też obawiam, bo dawno, dawno temu w gimnazjum koleżanka zginęła przecinając kabel od kosiarki...

      Usuń
  4. Nigdy nie miałam kontaktu z nożem krojczym, ale bardzo mnie on ciekawi, na razie są nożyczki i krojenie na podłodze, już narzekam bo mnie plecy bolą :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Też nie widziałam takiego cuda na oczy, mam nożyczki bublowate i nożyczki fiskarsa i te ostatnie z trudem chowam przed synkiem. Chętnie bym miała nóż i matę, ale ja jestem takim amatorem... A moją pierwszą sukienkę cięłam nożyczkami do paznokci bo w domu nic innego nie chciało ciąć żorżety:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Ja tnę materiał w piwnicy, nie ma opcji, żeby nóż krojczy znalazł się w mieszkaniu.

      Usuń
  6. hmm, mam nóż OLFY i matę też, używam często i z rozmachem, nie patyczkuję się , ostatnio to jak policzyłam, ciełam na raz 9 warstw i było spoko :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wooooooow! To chyba ja jestem jakaś taka psuja...! A może wszystko przez te dzianiny... Bo bawełnę jednołożyskową dobrze się kroi.

      Usuń
  7. Nie mam, nie znam i nawet nie wiedziałam że takie są :) Ja na razie myślę, aby nie zapomnieć i kupić sobie porządne nożyce krawieckie bo mam takie kolorowe, domowe z Ikei, których używają moje dzieci i nimi wszystko kroję od początku. Tak wiem, szok, no ale jak widać da się :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo fajnie napisane. Pozdrawiam serdecznie !

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarz:)

Zapraszam po więcej...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...