środa, 26 grudnia 2012

Czy opłaca się mieć własną firmę?



Do napisania tego posta, zainspirowała mnie dyskusja jaką wywołała Zuzia Górska (fantastyczna projektantka przecudownych torebek!) na Facebooku. 

Za kilka tygodni mam zamiar złożyć wniosek o dotację z unii europejskiej na rozpoczęcie własnej działalności. Pomysł pierwszy jest taki by otworzyć sklep internetowy, a pomysł drugi – własna pracownia. Jednak, im bliżej terminu, tym w mojej głowie pojawia się więcej wątpliwości czy wiem co robię. Dlaczego? Przeanalizujmy sytuację drobnego przedsiębiorcy. 

Urlopy – brak. Powiem więcej. Nikt mi nie zapłaci za urlop, w tym czasie nie zarabiam, a składki muszę płacić w terminie. 

Emerytura – głodowa (jednakże składki nie są głodowe). Po wieloletnim płaceniu ZUSu (pierwsze dwa lata wychodzą 300 zł/ msc, później około 900 zł) jako „jednoosobowy” (tego jeszcze nie wiem…) przedsiębiorca, wspomniana instytucja wycenia moją emeryturę na 350 zł/ msc. Nie wiem, czy do niej dożyję…

Brak zamówień = utrata pracy (pieniędzy/ czasu/ energii). Brak wypowiedzenia, odprawy.

Chorobowe – nie pracuję, to nie zarabiam. 

Nadgodziny, praca w weekendy, w święta – standard. 

Do tego dochodzi zatrudnienie pracowników, rachunki, pozyskiwanie klientów, szarpanie się z dostawcami, naloty urzędu skarbowego, haracz, ataki ze strony polityków i związkowców…

Mierzenie się z absurdami życia codziennego np. wysyłanie paczek. Poczta Polska zwiolniona jest z płacenia VATu. Ja będę musiała płacić VAT (aż 23%). I tak: jeśli za sprzedany produkt doliczę koszty przesyłki np. 7 zł, czyli to 7 zł, pojawi mi się na koncie, to muszę się z tego rozliczyć. A że poczta polska nie wystawia faktury VAT to muszę płacić (dodatkowo) US 1,60 zł! I tych pieniędzy nie mogę sobie odliczyć. 

Przy tym, praca na etacie wydaje się… Wybawieniem. Dodatki na podróże służbowe, szkolenia, L4 (także na dziecko), urlop wypoczynkowy, urlop na podratowanie zdrowia, płatne nadgodziny, trzynastki… Do tego politycy chcą wprowadzić dłuższe urlopy macie-tacierzyńskie.

Zuzia napisała, że chce płacić podatki i ZUS, ale chce by było to sprawiedliwe. „Płacę, ale mam coś w zamian; godziwą emeryturę, darmową opiekę zdrowotną, darmowe podręczniki do szkoły dla dziecka”. I ja się z nią zgadzam. Płacę, ale też wymagam.

poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święta po mojemu

Pamiętam, że moja mama w dzień wigilijny i parę dni przed biegała ze ścierką po domu, jednocześnie pilnując piekących się ciastek i niesfornych dzieciaków, które biegały po świeżo wypastowanej podłodze. Nie biegaliśmy specjalnie, tylko tak jakoś, wychodziło, by zobaczyć bałwana lub gwiazdkę na niebie. I pamiętam to oczekiwanie najpierw na wspomnianą gwiazdkę, później na długo wyczekiwane potrawy (karpia!) i prezenty. Po latach "oczekiwanie" nabrało bezczelnego wyrazu oraz irytacji związanego ze zjedzeniem wspólnie kolacji. Ważne były prezenty. Co dostałam.

Ale to się zmieniło.
Będąc w szpitalu. Czyli całkiem niedawno...

Patrzyłam na matki siedzące z podkrążonymi oczami przy łóżeczkach dzieci. Nasłuchiwałam bicia serca dzieciaczka, które zostało podłączone do KTG. Pik! Chwila ciszy. Serca zamiera. Co tak długo? Pik! Jest! Uff! Czekam. Pik! Znów oczekiwanie... Pik! Dryn, dryn. Telefon od znajomej:
- Wychodzimy ze szpitala!
- Super! Kiedy?
- Przed świętami. Boję się strasznie, bo Mała waży 2 kilo, ale spędzimy święta RAZEM w DOMU.

W tym roku święta będą inne. Nie będę biegała ze ścierką i piekła ciasteczek jak moja mama, poza tym kiepska ze mnie pani domu... Jest choinka, nie ma prezentów, nie będzie karpia, a odwiedziny Rodziny odbędą się w zupełnie innym celu... Dziwnie, ale nastrój nie jest świąteczny. Czekamy na telefon ze szpitala...

Ale wigilię spędzę w doborowym towarzystwie moich dwóch Panów.



Dziewczyny! 
Radości w smutku, światła w mroku oraz nadziei na lepsze jutro w chwilach niepokoju.

piątek, 21 grudnia 2012

Kolorowe przedłużacze i saszetka na przydasie

Przez ostatnie 3 tygodnie nie szyłam, więc po powrocie z Synkiem do domu, czekałam tylko, aż zasiądę przed maszyną do szycia.

Zrobiłam m.in.


Wystawiłam te i nie inne wzory na allegro - TUTAJ.

Uszyłam też saszetkę na przydasie:


Dla siebie zrobiłam dwie takie saszetki. W jednej trzymam przedłużacze do body (w końcu są w jednym miejscu!), a druga służy mi do tego, by owe przedłużacze prać w pralce i nie denerwować się, że mi je pralka zje.

Też je wystawiałam - KLIK.

Poza tym, postanowiłam poeksperymentować z nićmi elastycznymi.
Moje obserwacje: szyjąc na maszynie do szycia nić się rwała, plątała. Próbowałam z naprężeniem nici, ale niestety... Na overlocku podobnie, z tym że z górnymi nićmi nie mam problemu, problem mam z chwytaczami.
Będę walczyła:)

Pozdrawiam!

czwartek, 20 grudnia 2012

Pomysł na biznes

Mam problem ze skrojeniem materiału i nie chodzi tutaj, że krzywo, że ciężko itp. itd. Nie.
Nie mam na czym kroić!

Czy ktoś myślał o tym, by założyć kawiarenkę/ pracownię w Krakowie?

Wiem, że jest Kanwa, ale ja mieszkam po drugiej stronie Krakowa, jeżdżenie tam, przez te korki... Nie, to nie na moje nerwy.

Przydałoby mi się również zasięgnąć porad dotyczących szycia...

I uwag na temat krojenia, doboru materiałów...

Wraca moda na szycie, więc może ktoś się skusi.

Ktoś chętny?

poniedziałek, 17 grudnia 2012

Wyniki CANDY

Bardzo się cieszę, że zrobiłam candy:)
Dzięki temu, będę mogła zrobić prezent osobom, które się do niego zgłosiły.

Przedłużacze wygrywają:
MamaJaga
Niebieska Kokardka

Książkę "Aplikacje" wysyłam do:
Agilion

A materiały do:
Lolajoo

Bardzo Wam dziękuję!!

środa, 12 grudnia 2012

Eh...

To jest jakieś fatum osoby urodzonej 13-stego!

Jak mi na czymś bardzo zależy, mam pomysły co by tu zrobić, tęskni mi się ogromnie za maszyną do szycia, chcę troszkę "odreagować" ostatnie dni i do tego pragnę zdążyć z zamówieniami przed świętami - to:

Złożyłam zamówienie w sklepie YYY: pierwsze 7, drugie 10. 12. Różnica między drugim a pierwszym była spora, bo mniejsza o 10 szpulek nici elastycznych oraz bez flizeliny itp. 
Co się stało;
- wysłano do mnie kurierem paczkę (nie informując mnie o tym),
- ja byłam w szpitalu z Małym, więc mój biedny Mąż odebrał paczkę, a że nie miał pojęcia o zamówieniu (czytaj: nie miał pieniędzy) to odesłał kuriera,
- nie dostałam wstępnego rachunku (jest taki zwyczaj; dostaje się pro-formę; to taki wstępny rachunek; sprawdza się, wysyła się wiadomość z akceptacją/ korektą/ odrzuceniem i dopiero po akceptacji wysyła się paczkę),
- zapakowano zamówienie z 7, a nie 10 (że niby dlaczego? Bo niby aktualniejsze? Phi!)
- nie zostałam zapytana, czy chcę za pobraniem, czy nie (za pobraniem jest drożej o 3 zł; nie lubię zamawiać za pobraniem! Cały dzień czekania na listonosza!),
- zamówiłam springi bezniklowe z białą obrączką/ bolcem. Oto co dostałam:


Dzwonię do Grażki, pytam o co chodzi ze springami. Pani mi odpowiedziała, że tak są zawsze pakowane (Kto tak pakuje? Co ja mam z jednej strony nabijać białe a z drugiej metalowe? Z jednej strony bezniklowe a z drugiej z niklem?). Pytam o reklamację... "Niestety, opakowanie zostało otwarte - reklamacji nie uznajemy".

Sporo nerwów straciłam przez to zamówienie.

Drugie zamówienie - tym razem materiały - firma XXX, pierwsze zamówienie złożyłam w listopadzie... (jeszcze go nie otrzymałam...). Musiałam kupić kilka metrów materiału w Krakowie, bo niemalże codziennie dostawałam odpowiedź "jutro koleżanka odetnie materiał, zważy i prześle mi rachunek". Od dwóch tygodni błagam, żeby wysłano do mnie materiały. Kilka osób czeka na przedłużacze, a ja co? Cholery dostaję! Wiecie co jest najgorsze? Że firma XXX ma bardzo dobre materiały! Trudno jest je kupić... Więc czekam, rozmawiam uprzejmie z Panią Y, a w środku mi się gotuje...

Jeszcze jedna historia. Kiedyś zamówiłam zatrzaski i springi oraz kolorowe obrączki (białe i ciemnoszare). W mailu "potwierdzającym" dostałam taką oto informację: "obrączki białe oraz kolor nr 897". Odpisałam, że nie wiem co to jest kolor nr 897, ale skoro chcę ciemnoszare, no ciemnoszary to ciemnoszary. Zgadnijcie jakie dostałam. Białe:) i jasnoszare! Może to jest pierdoła, ale po co mi jasnoszare? Jasnoszary nie pasuje do granatowego, czarnego, brązowego, a ciemnoszary - już bardziej. Mniej jest kontrastowy. Zależało mi też na tym, by był to kolor "uniwersalny". Odesłałam. Wymieniono mi na czarne obrączki. Ostatnio napisałam do tejże firmy z pytaniem o zakup. Napisałam jedną, drugą, trzecią wiadomość - nic. Jestem na czarnej liście:)

Ufff! Ulżyło mi:), ale po co ja to piszę? Ku przestrodze. Nie popełniajcie moich błędów.

A może macie jakieś doświadczenia ze sprzedającymi? Chętnie poczytam "ku przestrodze":)

Wróciliśmy wczoraj do domu z Małym:)

poniedziałek, 10 grudnia 2012

W tym roku prezentów nie będzie!!!

To postanowione! Ani syn, mąż, mama, tata, siostry i brat nie dostaną niczego ode mnie!

W zamian za to zrobiłam przelew, by ratować Piotrusiowe Serduszko.

"Piotruś żyje z połową serduszka. Jak na trzylatka przeszedł wiele… Ratujący życie zabieg interwencji kardiologicznej zaraz po urodzeniu, a później skomplikowaną operację na otwartym sercu...".

Tak sobie myślałam o świętach... Wszyscy biegają, robią zakupy, pieką ciastka, zaraz będziemy czuć zapach gotowanych potraw. Wszystko to po to, by Wigilię spędzić jak najpiękniej.


Ale... Są Rodzice Piotrusia (oby żył 100 lat!), Mai (Mała daje radę!) i wielu, wielu innych... Dla nas wszystkich ważne jest zdrowie swoich dzieci, ale dla nich szczególnie. Bo Oni walczą.
Niestety, Rodzicom Bolka się nie udało... Strasznie jest mi przykro! Akurat jestem w szpitalu, rozmawiałam z pielęgniarkom o przypadku Chłopca... Morfologia to jedno z najtańszych i najczęściej wykonywanych badań. Przy przyjęciu dziecka na oddział - obowiązkowa.


Parę dni temu napisałam posta z prośbą o pomoc dla fundacji Aby żyć, dzięki tej fundacji spędziliśmy bardzo fajnego Mikołaja. Dostaliśmy prezenty, Aniołki częstowały słodyczami... Opowiedziano mi, że kiedyś zafundowano dzieciaczkom na oddziale, DOKŁADNIE to, co wcześniej napisały w liście do świętego Mikołaja. Wśród tych dzieci, była dziewczynka, która poprosiła o lalkę. Lalka była reklamowana, bardzo droga, jej rodziców nie było stać na nią. W domu się nie przelewało... I wiecie co? Dziewczynka dostała lalkę! Piszczała z radości, a matka płakała jak bóbr, wszyscy płakali!


Zapytajcie swoich bliskich czy chcieliby dostać od Was prezent, czy wolą byście pomogli chorym dzieciom. Często kupione prezenty są nietrafione, leżą w szafie lub są wyrzucane... A to są ciężko zarobione pieniądze oraz Wasz czas poświęcony na szukanie. 

 
Bardzo się cieszę, bo wysłałam światełko do kogoś, zrobiłam prezent, w którym jest dużo mocy i nadziei.

sobota, 8 grudnia 2012

Mikołaj w szpitalu

Od środy jesteśmy z B.B. w szpitalu. Jest bardzo fajnie i pobyt tutaj traktuję jako wypoczynek. Nie muszę sprzątać całego mieszkania (tylko jeden pokój (i to z łazienką!)), gotować (dogadzają! Oj, dogadzają nam!), jest dużo zabawek, można wypożyczyć DVD z bajkami dla dzieci, personel profesjonalny i sympatyczny, pokój jednoosobowy tzn. dla matki z dzieckiem, radio, no i dostęp do internetu!

Jak mogę narzekać?

We czwartek, zorganizowano Dzień Mikołaja. Był. Chudy taki troszkę, ale był! Chodził od pokoju do pokoju ze swoją świtą, aniołki dzwoniły, renifery prychały, skrzatki rozdawały prezenty! Działo się!



Przed przyjściem do naszego pokoju, co chwilę padały pytania:
- Gdzie jest?
- W którym pokoju?
- Idzie już?
Po czym, mój Mąż mówi:
- Ja się chowam do łazienki!!!!

Mały chłopiec:)


Jest jeszcze jeden plus choróbki B.B. Bardzo chciałam z nim być w Dniu Mikołaja. W żłobku też odwiedził dzieci Mikołaj, ale tam nie mogłabym go trzymać na rękach...



Bruno dostał mnóstwo prezentów (m.in. jego ukochany samochodzik (skąd wiedzieli???), książeczkę o zwierzątkach (no skąd?). Zasnął w jednej rączce trzymając auto, a w drugiej książeczkę.

Bardzo dziękuję Mikołajowi, Lekarzom, Pielęgniarkom, Skrzatkom, Reniferom i pozostałemu Personelowi, a także fundacji ABY ŻYĆ za odwiedziny, prezenty oraz za wyczarowanie magicznego dnia, którego będziemy wspominać bardzo długo i miło!

 

Gdyby ktoś był zainteresowany pomocą to zapraszam na stronę fundacji ABY ŻYĆ.

piątek, 7 grudnia 2012

Ekspresowe CANDY:)


Postanowiłam zorganizować ekspresowe candy z okazji pierwszego miesiąca bloga:)


Zaczyna się dziś, a kończy za 10 dni, czyli 17.12. Losowanie odbędzie się popołudniu, tak, by jak najszybciej wysłać paczki do Zwycięzców.
Do wygrania są trzy zestawy:

Zestaw I. Przedłużacze do body plus taśma dekoracyjna do wyboru.

Zestaw I

Zestaw II. Książka "Aplikacje". Plus taśma dekoracyjna do wyboru.

Zestaw II
Spis treści:


Przykłady z książki:

Na końcu książki znajdują się wykroje:




Zestaw III. Dzianina punto wraz z taśmą dekoracyjną do wyboru.

Zestaw III
Wymiary:
Liliowa: 48 x 67, (mierzona złożona na pół, czyli jest dwa razy większa)
Bordowa: 77 x 85, (mierzona złożona na pół, czyli jest dwa razy większa)
Chaber: 77 x 85, (mierzona złożona na pół, czyli jest dwa razy większa)
Biała: 77 x 132. (mierzona złożona na pół, czyli jest dwa razy większa)


 I na koniec moje ukochane taśmy dekoracyjne, tym razem nie zakupione na allegro, ale w sklepie internetowym CafeCraft. Jestem bardzo zadowolona z tej transakcji! Duży wybór różnych rzeczy: od papieru po quilling. Miły, stały kontakt (przez 24 h), ładnie zapakowane, a do tego bardzo tania i szybka przesyłka!


Dodam tylko, że 2, 4, 5, 6 są z motywem na przezroczystej taśmie, 1 oraz 3 mają tło.

Warunki:)


- dodać ekoubranka.blogspot.com do blogów obserwowanych.
I tylko tyle:)

Spośród osób, które obserwują bloga wylosuję szczęśliwców.
Można też zamieścić komentarz (lub wysłać do mnie e-maila) z e-mailem oraz nr zestawu oraz nr taśmy dekoracyjnej.

Blog jest bardzo świeży, więc są duże szanse na wygraną!

Zapraszam serdecznie do zabawy!

Dodam jeszcze, że za kilka dni swoją premierę będą miały zupełnie nowe, kolorowe przedłużacze u Mamyjagi!!!

środa, 5 grudnia 2012

Nic nie zrobiłam

Tydzień wyjęty z życia:)

Tydzień poświęcony na zabawie z dzieckiem, słuchaniu jego wiwatów i krzyków, przerywanego snu, huśtania, a także oglądanie baby tv i "Reksia".

Do tego mąż chory. Bilans: B.B. zapalenie oskrzeli, tata B.B. zapalenie oskrzeli i krtani (ale jak przyszedł od lekarza, to powiedział, że wszystkiego... Typowe dla mężczyzn).

Natomiast, co do mojej wesołej twórczości, postanowiłam szyć nićmi elastycznymi, ale nie na maszynie do szycia, tylko na overlocku. Zauważyłam, że w większości, tego typu ubranka dla dzieci są szyte, właśnie nićmi elastycznymi. Czekam na przesyłkę i mam nadzieję w poniedziałek się pochwalić nową wersją przedłużaczy.

Dzisiaj mija pierwszy miesiąc bloga, z tej okazji przygotowuję candy:) Dodam, tylko że nie sama, bo jedną z blogujących mam. Co to będzie dowiecie się w poniedziałek:).

Pozdrawiam

AKTUALIZACJA
Jadę do szpitala z dzieckiem, bo zapalenie oskrzeli zmieniło się na zapalenie płuc.
Póki co zaplanowane candy, muszę przesunąć.

piątek, 30 listopada 2012

Dawno obiecana recenzja książki "Dziecko z bliska"

Biologii, chemii, matematyki, pisania - tego wszystkiego uczą nas w szkołach. A rodzicielstwa nie. Niby kilka lat temu pojawił się przedmiot nazwany szumnie "wychowanie do życia w rodzinie". Nie wiem, jak u Was, ale u mnie nijak to się miało do rodzicielstwa, wychowania i opieki nad młodymi. Stremowana pani psycholożka opowiadała jak się zabezpieczać.
Jako, że od jakiegoś czasu mam dziecko, ciągle szukam. Szukam jak GO - CZŁOWIEKA wychować. Dlatego przeczytawszy kilka recenzji w necie na temat popularnych (i polecanych) książek postanowiłam zainwestować w "Dziecko z bliska".

Moja opinia
Moim zdaniem niemowlaka się nie wychowuje, niemowlakiem rodzic się opiekuje. Schody rozpoczynają się około (u nas) 15 miesiąca. B.B. zaczął "wymuszać" płaczem, wić się po podłodze itd. itp. Taaak, i wtedy już mamy do czynienia z wychowaniem.
Autorka książki, oprócz przedstawienia wizji rodzicielstwa bliskości, proponuje również odpowiedzi dla nachalnych babć (których w naszym kraju nie brakuje). Przykład:




Ja jeszcze nie odważyłam się odpowiedzieć na "miłe uwagi" starszych pań... Jakoś tak, krępowałam się przy dziecku, poza tym odkąd mam B.B. - złagodniałam:)

Kwintesencja książki zawiera w tych kilku zdaniach:



A co zrobić gdy dziecko zrobi coś złego? Oto przykład z odpowiedzią:


Nie da się ukryć, książka została napisana przez psychologa, sporo w niej dogłębnych analiz. Czasami tak jest, że po przeczytaniu wiemy mniej niż przed:)


Na szczęście, autorka podała przykład:





A to mną wstrząsnęło!


Rada na koniec:


Cieszę się, że przeczytałam tą książkę i mogę ją polecać, ponieważ pozwala ona na zrozumienie psychiki dziecka.


Pozdrawiam

czwartek, 29 listopada 2012

sobota, 24 listopada 2012

Nowe wersje przedłużaczy do body

Wiem, że miała być książka, ale chciałam pokazać nad czym pracowałam w tym tygodniu.

Oto co wymyśliłam:

Stara wersja:

 Nowa wersja:


Czym się różnią? Nowe przedłużacze są troszkę krótsze, w dwóch wersjach: z trzema zatrzaskami (szerokość 7,5 cm) lub z dwoma (szerokość 6,5 cm). Długość: 15 cm, 3 cm zabierają nam zatrzaski, dlatego ich największym plusem jest to, że przedłużają nam body o 2 rozmiary, czyli o 12 cm.


Nowe mini przedłużki:

Wymiary: 7,5 cm x 8 cm. Czasami w bodziakach brakuje dosłownie kilku centymetrów, by nie szaleć ze standardowym wymiarem; czyli 10 - cioma centymetrami, postanowiłam nieco je skrócić. Za duży przedłużacz zwisał, co niezbyt ładnie wyglądało. Te są super:) Jestem bardzo zadowolona z nich.

Ich kolejnym plusem jest to, że można przypiąć jeden przedłużacz do drugiego i wtedy przedłużymy body o 2 rozmiary (czyli uzyskamy zdjęcie powyżej, tylko że w dwóch częściach).

Wygląda to tak:

 


Analogicznie do przedłużacza z trzema napami powstał z dwoma:


Najprawdopodobniej mini przedłużki będą pakowane do takich woreczków:



Przedłużacze mini mogą się łatwo zgubić, dlatego pomysł z woreczkiem.

piątek, 23 listopada 2012

Matka Polka leniwa

Matka Polka jest leniwa. Przykład? Pytania znajomych: pracujesz czy siedzisz w domu z dzieckiem? Albo: kiedyś to kobiety miały ciężej, dziś jest łatwiej bo są pampersy i mleko modyfikowane, pełno zabawek, kiedyś to niczego nie było.

Co do siedzenia w domu. Tiak, siedzę i popijam martini z parasolką a dziecko samo się bawi, samo się ubiera, samo się karmi, samo się załatwia. Ja siedzę i oglądam telenowele. BB - prasuje, pierze, sortuje, układa, wiesza, robi zakupy, kroi, obiera, zmywa naczynia, podłogi, wyciera szafki z kurzu, myje okna... Zaradny jest chłopak, bo jak on tego nie zrobi, to matka na pewno. Bo ona SIEDZI.

Nie siedzę w domu, zajmuję się domem, zajmuję się dzieckiem, czasami zajmuję się mężem, kiedyś bardzo dużo poświęcałam czasu studiom, ale było, minęło. Dla jasności; bez sztabu ludzi do pomocy, bez babć, cioć, wujków (bo mieszkają daleko i są bardzo zajęci).

BB jak każde małe dziecko wymaga opieki, troski, zaangażowania się w jego odkrywanie świata. Do tego codzienne obowiązki, bo dziecko nie może żyć w brudzie. Kończyłam studia, prawie na każdym spacerze stos notatek, by wykorzystać czas, kiedy dziecko śpi. Po 20 - stej, o ile sama nie zasnęłam z BB, siadałam przed komputerem i robiłam transkrypcję druku z XVII wieku (temat pracy magisterskiej). Pisanie przerywał mi co jakiś czas płacz dziecka, trzeba było przerwać, podejść do małego, utulić, nakarmić, poczekać aż zaśnie (walcząc samemu ze snem) i z powrotem do komputera. Wyjście do toalety traktowałam jako czas wolny. BB do marca budził się średnio 15 razy w ciągu nocy, do czerwca już 8, a dziś 4-5 razy. Od trzeciego miesiąca życia nie chciał leżeć w wózeczku, kupiłam mu inny i kolejny... Zawsze kończyło się to tym, że musiałam pchać wózek i nosić dziecko. Dlatego sprzedałam wszystkie wózki i kupiłam chustę. Do roku BB był noszony w chuście. Około 5 - 6 godzin spędzaliśmy na świeżym powietrzu, wysłuchując od starszych kobiet, że psuję dziecko (bo noszę) i robię mu źle (bo zniekształcę kręgosłup. "Dziecko ma leżeć!" - krzyczały za mną). Z kręgosłupem BB wszystko w porządku, gorzej z moim, bo BB był (jest) ciężki. Około roku ważył 10 kg, dziś 14 kg. Z bólu nie mogłam zasnąć, ale nosiłam, wstawałam w nocy. Dziś dochodzi do tego marudzenie przy ubieraniu, rozbieraniu, jedzeniu, zabawie, gdy odwrócę głowę, gdy chcę iść w innym kierunku niż BB. Słyszę "Łee".

Teraz BB chodzi do żłobka. Nie uderza głową o ścianę i nie ma choroby sierocej, tak jak mówiły mi to niektóre koleżanki na studiach (bezdzietne, dla jasności). Ma tam doskonałą opiekę, fantastycznie się rozwija, ma mnóstwo zabawek i nawiązuje więzi społeczne. W tym czasie matka... Siedzi w domu:) Siedzi przy maszynie do szycia, przy komputerze pracując.

Kiedyś były kolejki, w jednej kobiety, mężczyźni, a w drugiej emeryci, kobiety w ciąży lub z dziećmi (lub to i to), kto dziś przepuści matkę z dzieckiem w kolejce w sklepie, aptece? Już nie mówiąc o kobietach w połogu.

Kobieta w połogu jest nikim.

Wcześniej była kobietą z brzuchem.

Wydaje mi się, że tylko i aż dlatego, że matki tak bardzo, bardzo kochają swoje dzieci dają radę. Zauważyłam pewien trend, żyjemy w kulturze krytyki i nie wiem, jak to nazwać, ale wygląda to tak: matka nie może być cieplej ubrana od dziecka, nie może być tak, że ona ma szal, a dziecko nie, że ona je bułkę, a dziecko nie...

W następnym odcinku recenzja książki "Dziecko z bliska".




czwartek, 22 listopada 2012

O blogach, które czytam

Zaczęło się od Szyje sobie, to było jakieś rok temu. Szukałam informacji w internecie na temat szycia i blog Sus mi się bardzo spodobał. Dodam, że Sus od kilku tygodni prowadzi sklep etasiemka. Później zainteresował mnie blog Mania Szycia.


Kiedyś oglądając telewizję śniadaniową (jak jeszcze miałam telewizor w pokoju...) natrafiłam na Radomską. Oglądałam ją z otwartymi ustami, Bruno też... Usiadł i otworzył swoje usteczka. Patrzyliśmy. Patrzyliśmy na Radomską i słuchaliśmy jej... Dwuminutowy speech do obejrzenia Tutaj.

Na spotkaniu w Kanwie poznałam sporo dziewczyn, których blogi wcześniej już czytałam. Może zacznę od O-rety, bo jest najbliższy mojej idei bycia eko(nomicznym). Dziewczyna kupuje ciuchy i je przerabia według własnego pomysłu. Proste i genialne! Była też Lolajoo, do jej bloga też często zaglądam, ponieważ szyje różne rzeczy z myślą o dzieciaczkach, a dziś widzę, że bajki zaczęła pisać...:). W szwalni Kanwy, mało szyłam, bo nie oszukujmy się, na własnej maszynie nie umiem szyć, a co dopiero na przemysłowej:), ale jak już usiadłam i zaczęłam szyć, to bardzo mi pomogły wskazówki Zapalov. Basia obecnie szyje sukienkę i z niecierpliwością czekam na efekt końcowy.

Szycie szyciem, teraz blog mojej koleżanki ze studiów - Moniki i jej blog Manufaktura tekstu, jeśli ktoś lubi fantastykę to zapraszam do Moniki:).


AKTUALIZACJA:
Popracowałam troszkę nad blogiem, mam nadzieję, że Wam się podoba. Chciałam, żeby dominował kolor brązowy (czekoladowy) z domieszką czerwonego.
Przy okazji, jeśli ktoś miałby kiedyś problem to mogę pomóc:).

Jakoś nie mam odwagi napisać "umiem szyć", nie skończyłam szkoły, nie przesiedziałam setek godzin przed maszyną do szycia, nikt mnie nie uczył jak się np. nawleka nić. Od roku próbuję skroić coś równo i przyszyć prosto. Idzie coraz lepiej i coraz bardziej jestem zadowolona z tego mojego szycia:).

poniedziałek, 19 listopada 2012

Dziś, moje propozycje na bycie eko(nomicznym)

Zostaję w temacie dzieciaków...

Moja pierwsza propozycja:





Książeczka i zabawka Bruna, nie wiem dlaczego, ale zabawki dla dzieci są bardzo głośne!
Pozaklejałam głośniki taśmą samoprzylepną dekoracyjną (do kupienia np. na allegro; ja kupiłam w sklepie Manus i jestem bardzo zadowolona z transakcji). Taśmy tej używam również do pakowania przedłużaczy:


Zbliża się Mikołaj, święta, więc komuś może się przydać. Kiedyś kupiłam papierową taśmę samoprzylepną, jeśli ktoś lubi to ok, ja nie byłam zadowolona, ale wszystko zależy od celu.

Pomysł nr 2:

To pomysł mojego męża:

Bierzemy pieluchę tetrową, dzielimy na pół, obcinamy, obszywamy i...
mamy ż/rzygałkę:)


Zastosowanie:) To było ponad rok temu, jak Brunowi się ulewało. Dziś używam pieluch do sprzątania (rewelacyjne!).

Pomysł nr 3:


Ot, zwykły płyn do mycia.... Kupiłam go... Rok temu za 14 zł (i drugi - niedawno, bo się skończył). Używamy bardzo często, jest super wydajny, pianka ładnie pachnie, jest sztywna. Ostatnio do pojemnika dolałam szampon, rozcieńczyłam go wodą i jest. Dzieci nie potrzebują gęstych płynów, poza tym dolewając wody sprawiamy, że płyn jest delikatniejszy dla skóry i łatwiej się go rozprowadza.

Ok, przyznaję się - podbieram płyn do mycia i szampon młodemu:)

Poza tym, zaczęłam rano szyć nićmi elastycznymi i igłą do dzianin. Jest o niebo wygodniej i lepiej! Fajne są te nici:)

Serdeczności!

piątek, 16 listopada 2012

Zakupy, zakupy, zakupy:)


Jak wszyscy wiemy na jesienną chandrę najlepsze są ZAKUPY.

Byłam dzisiaj w sklepie pasmanteryjnym na ul. Łagiewnickiej. Dużo różnego towaru, tasiemki, nici, guziki, taśmy odblaskowe, bardzo dużo fajnych rzeczy do szycia np. były poduszki do nakłuwania szpilek i igieł. Wrażenia? Większość rzeczy pochodzi z Polimexu. Cena w Polimexie (w Pszczynie) za nici do overlocka około 2,80, a w Krakowie - 5,50. Ja wiem, koszt dojazdu, utrzymania, wynajem, podatek, vat, pracownicy, ubezpieczenie... Ale ja jestem ekonomiczna:) Kupiłam nici elastyczne (5,50!!!!!!) oraz zwykłe (2,50). Później poszłam do Matexu, jest bardzo blisko, a tam cena za nici elastyczne - 2,50 (!!!!), zwykłe około 2,00. Nici do overlocka w Matexie - 3,90 (kupiłam). Moje wyjeżdżone, wyczekane, upragnione igły do szycia dzianin z zaokrągloną końcówką - 5,50 za 5 sztuk.

Następnie pojechałam (niedaleko) do mojego ukochanego Pana Włodzimierza, który prowadzi hurtownię "Oczko" na ul. Zamoyskiego. Cena za kg bawełny: 30 zł (wychodzi jakieś 13 zł za metr), ściągacze - 40 zł/kg. Wybór duży, Pan Włodzimierz ma polary, dresówki, bawełnę jednołożyskową, piękne ściągacze. Lubię u niego kupować:) Sklep, według mnie jest... mało atrakcyjny, nie ma świeczek zapachowych, luster, a dzisiaj w dodatku powitał mnie bokser Hades.... Właściwie, to jeszcze nie widziałam "ładnie" wyłożonego towaru w sklepie z tkaninami. Jakoś tak zawsze jest bela na beli.

Jest jeszcze jeden sklep, taki mój "sekretny". Nikomu jeszcze o nim nie mówiłam... No, ale...:) Znajduje się on niedaleko szpitala Narutowicza (nie znam dokładnego adresu, ale obok jest myjnia, jest też napis "tkaniny". Sklep znajduje się po stronie szpitala, bliżej mostka). Miła Pani ma tam dzianiny dla dzieci. Ceny: około 20 zł za metr bawełny jednołożyskowej, 24 zł/ metr - polar. Dzianiny pochodzą z Białegostoku. Ma też bardzo dużo "skrawków" w obniżonej cenie - 8 - 10 zł/ m. Skrawki są typowo dziecięce (misie, misie, kwiatuszki, gwiazdeczki i jeszcze raz misie). 

Jeśli chodzi o obsługę. Lubię Pana Włodzimierza. Dźwiga te bele, po to by uciąć mi 1 - 2 metry... Później pasmanteria w Matexie, ale tylko wtedy, kiedy jest młoda blondynka. Starsza Pani, jakaś taka mniej przyjemna. Poza tym, "młoda" oddzwoniła do mnie (!), by poinformować, że są igły do dzianin (napisałam wcześniej e-maila). Nie zbyt lubię za to Pani od tkanin w Matexie. Mówią do człowieka jakby był kretynem. Co ja na to poradzę, że się dopiero uczę? I, że od 10.11 dzięki Zapalov (BLOG), wiem czym się różni wątek od osnowy. Na ul. Łagiewnickiej... Akurat jak byłam dzisiaj przy kasie sklepowej, to przyszedł Pan z rozwalonym rozporkiem... Sami rozumiecie:). No, ale... Zapomniano o mnie i dwóch szpulkach nici. Domyślam się, że gdybym wyszła ze sklepu nie zapłaciwszy, nikt by się nie domyślił. Nikt by nie biegł, nie krzyczał. Może powinnam chodzić w rozpiętym rozporku? Po 15 minutach hihów i hahów, upomniałam się o skasowanie.
Lecę do Małego:)

Zapraszam po więcej...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...