poniedziałek, 24 grudnia 2012

Święta po mojemu

Pamiętam, że moja mama w dzień wigilijny i parę dni przed biegała ze ścierką po domu, jednocześnie pilnując piekących się ciastek i niesfornych dzieciaków, które biegały po świeżo wypastowanej podłodze. Nie biegaliśmy specjalnie, tylko tak jakoś, wychodziło, by zobaczyć bałwana lub gwiazdkę na niebie. I pamiętam to oczekiwanie najpierw na wspomnianą gwiazdkę, później na długo wyczekiwane potrawy (karpia!) i prezenty. Po latach "oczekiwanie" nabrało bezczelnego wyrazu oraz irytacji związanego ze zjedzeniem wspólnie kolacji. Ważne były prezenty. Co dostałam.

Ale to się zmieniło.
Będąc w szpitalu. Czyli całkiem niedawno...

Patrzyłam na matki siedzące z podkrążonymi oczami przy łóżeczkach dzieci. Nasłuchiwałam bicia serca dzieciaczka, które zostało podłączone do KTG. Pik! Chwila ciszy. Serca zamiera. Co tak długo? Pik! Jest! Uff! Czekam. Pik! Znów oczekiwanie... Pik! Dryn, dryn. Telefon od znajomej:
- Wychodzimy ze szpitala!
- Super! Kiedy?
- Przed świętami. Boję się strasznie, bo Mała waży 2 kilo, ale spędzimy święta RAZEM w DOMU.

W tym roku święta będą inne. Nie będę biegała ze ścierką i piekła ciasteczek jak moja mama, poza tym kiepska ze mnie pani domu... Jest choinka, nie ma prezentów, nie będzie karpia, a odwiedziny Rodziny odbędą się w zupełnie innym celu... Dziwnie, ale nastrój nie jest świąteczny. Czekamy na telefon ze szpitala...

Ale wigilię spędzę w doborowym towarzystwie moich dwóch Panów.



Dziewczyny! 
Radości w smutku, światła w mroku oraz nadziei na lepsze jutro w chwilach niepokoju.

2 komentarze:

  1. rzeczywiście święta nie powinny kojarzyć się z prezentami..a w wiekszości domach tak jest, niestety.U nas tak było wczoraj...dziadkowie rozpieszczają wnuczków a rodzice swoje pociechy...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za komentarz:)

Zapraszam po więcej...

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...