Myślałam, że bardziej nerwowo nie może być, w przypadku, gdy dzień przed kiermaszem kurier przywozi materiały...
Tym razem przeszłam samą siebie!
Ściągacze do spodni dresowych odbierałam o 6:20 (rano;)), a kiermasz zaczynał się tego samego dnia o 11.
W Katowicach..., ale po kolei.
We czwartek nie czułam się dobrze, więc wyjazdy gdziekolwiek odpuściłam. Nawet do żłobka, by zawieźć Bruna czym dodałam sobie mnóstwo zabawy w ciągu dnia.
W piątek rano, dzwonię do hurtowni Oczko, krótka rozmowa Jadę teraz do Łodzi wrócę o 14, 14-sta? OK, zdążę. Będę! Aleeee... Rozmawiałam z Marcinem, na temat Swag Show, że jadę w sobotę, że będzie ze mną Paulina z Gufo. Poprosiłam go, by przed wyjazdem wymienił olej w samochodzie i doprowadził auto do jako takiego wyglądu.
Pojechał o 13-stej... Myślałam, że wymiana oleju - max. 40 minut + myjnia, no ile można myć auto? Pół godziny. I powrót. Zdążę, zdążę, później, ale na 15-stą zdążę.
Na pewno.
Zdążyłabym, gdybym wiedziała, że mycie samochodu w moim pojęciu i mycie samochodu w pojęciu faceta to dwie różne rzeczy. Marcin poprosił o wypranie fotelu pasażera. Dzwonię do niego, jakieś uwagi i słowa Dałabyś radę odebrać Bruna? Pewnie! Hurtownia czynna do 15:30, żłobek do 16:45, autobus o 15:06, korki gigantyczne. Bajka!!
Odebrałam Bruncia, zadzwoniłam do hurtowni i wiecie co się stało?
SZOK!
Opatrzność boska, człowiek ANIOŁ! Właściciel powiedział, że może przyjechać o 6:20 do hurtowni. Woow! Uda się, zdążę;))
Aleeeeeee
Marcin. Marcin umówił się na brydża, w piątek wieczorem. Chłopaki grają w brydża raz na dwa miesiące, rzadko, więc się nie wtrącam, poza tym fajna gra. To, że wybrali wieczór piątkowy, dzień przed kiermaszem... Czyli sajgon szyciowy... I Bruncio pad pachą. Zdążę, dam radę!
Około 19-stej okazało się, że jeden z kolegów Marcina się rozchorował. Brydź odwołany!
Opatrzność!!
Zdążę, na bank! Szyłam bez przerwy cały wieczór, do 2 w nocy. Pobudka o 5:30, zszywanie na overlocku, odbiór ściągaczy o 6:20 (był! przyjechał!!), szycie, szycie, szycie, nabijanie zatrzasków, pakowanie się do samochodu, wyjazd do Olkusza po Paulinę. Katowice.
Przyjechałyśmy o 10:35.
Znosimy jeden stół, drugi, stelaż, torby z rzeczami, znosimy, znosimy... Pięć minut przed 11, patrzę przed siebie...
Chyba nie tylko ja miałam sajgon;)
Jeśli chodzi o moje wrażenia z imprezy to minusem była strefa KIDS, a właściwie jej brak (wystawcy z rzeczami dziecięcymi byli 10 - różnych miejscach), jedna z moich ulubionych marek (Hocki), została zasłonięta, bo wystawcy obok "wypchnęli" się z jakimś dużym pudłem do przodu. Fajnie, że była muzyka, ale po godzinie 14-stej leciała za głośno. Małe dzieci się irytowały, rodziców bolała głowa, wystawcy musieli głośniej mówić o swoich produktach i nie mogli zebrać myśli (ja, ja, ja!! Przepraszam bardzo! Ciężko mi było zebrać myśli).
Mogło być gorzej, i to wszystko dało się znieść;)
Plusy:
Organizacja: znałam swój nr stoiska, więc nie musiałam zaczepiać organizatorów i zawracać im głowę. Co więcej, to oni podchodzili do nas i wręczali upominkowe torby.
Torby! Szczerze mówiąc, to bardzo miło mi się zrobiło. Pierwszy raz, dostałam torbę z upominkami!
Zeszłoroczna smycz (to ta z kluczami) i tegoroczna (biało - czarna)Torba:)
Można byłoby dodać jeszcze ulotki wszystkich wystawców, bo byli bardzo różnorodni, sporo interesujących projektów! Wśród nich znalazłam "moją" perełkę, ale... Nie wiem jak się nazywa firma;/
Ludzie.
Ciekawi nowości, otwarci, bardzo sympatyczni! Niezwykle mi było miło spotkać się z Wami, cieszę się, że porozmawiałam z http://lifestajlababy.blogspot.com/ (polecam!!), że spotkałam kilka blogerek i tych przyszłych blogerek (czekam na Twojego bloga;)) i serdecznie pozdrawiam). Sporo rodziców przyszło ze swoimi dziećmi. Noooooooooo cieszę się, że polscy projektanci są coraz bardziej popularni od sieciówek, że w polskich wyrobach jest więcej włożonego serca i pozytywnej energii niż w chińszczyźnie, że ludzie chcą wyglądać oryginalnie, a nie tak samo. I że wspieracie polską gospodarkę, a nie zagraniczną ;)
I moja, nowa nadzieja, współpraca!!!
Ekoubranka w butiku na Śląsku:). Mam nadzieję, że się uda:))))))
ekoubranka&gufo
Jest parę nowości, ale to juuuuuuuuuuuutro, bo dzisiaj...;)
Wczoraj odwiedziła mnie Lili z bloga http://www.zapomnianapracownia.blogspot.com/, przyjechała do mnie tuż po spotkaniu Śląskie szyje. Nie sama i nie z pustymi rękami
Hheheh i impreza;)
Tooooort bardzo pyszny! Sto lat zaśpiewane bardzo głośno;).
Dziękuję Ci Liiiiiiiiiiiiliiiiiiiiiiiiiiii i Maćku! I Paulinie;)
A ja idę świętować:)
Ale emocje!! Sama się denerwowałam, jak czytałam Twój post :). Wszystkiego naj naj naj!!! I samych ekoubrankowych sukcesów!!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się oddać te emocje. Było bardzo gorąco, udało się i byłam bardzo szczęśliwa:)
UsuńBardzo się cieszę, że mogłam Cię wczoraj poznać :) Bije od Ciebie super pozytywna energia:) Najchętniej spędziłabym przy Waszym stoisku pół dnia ;) A na tą małą, piękną spódniczkę nie mogę się napatrzeć :)
OdpowiedzUsuńWszystkiego najlepszego:)
Pozdrawiam, Karolina
Cieszę się, spódniczek mam ciągły deficyt i też je uwielbiam (muszę sobie sama taką uszyć;))
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńNormalnie "never stop" :)
OdpowiedzUsuńNever give up:)
Usuńchyba oddałaś klimat, bo na początku jak czytałam to złapałam stresa, że nie zdązyłaś ;) :) ehh te emocje :) oby wszystkie Twoje plany się powiodły! :)
OdpowiedzUsuńW maju czeka mnie kilka kiermaszy, nie wiem co to będzie;)
UsuńJejku, masz taki cement w domu? Powiedz, że to nie w domu i że w domu nie przyjmujesz gości na cemencie. Ja zamierzałam zadzwonić, bo nie chciałam pisać życzeń na fejsie, ale w czasie rodzinnym nie pozwalają mi korzystać z telefonu. Zadzwonię jutro jeśli dożyję.
OdpowiedzUsuńA samochodu się nie myje, tylko wietrzy. Naprawdę! My o swój bardzo dbamy a ostatnią kąpiel miał zeszłego lata albo jeszcze poprzedniego. Doprowadzanie auta do jako takiego wyglądu polega zaś na ścieraniu ptasich stolców dziecięcymi chusteczkami. Ucz się od mistrzów a nigdy nie będziesz musiała jechać autobusem!
To nie mój dom, świętowaliśmy podczas SWAG Show w Szybie Wilsona w Katowicach - taka mała salka tam była, do której nie wolno było wchodzić (chyba przez ten beton, nie skończyli).
UsuńLubię Cię:)
Byłam na SWAGU , widziałam stoisko niestety moje dziecko tym razem nie było niczym zainteresowane po prostu nie w sosie więc szybko wracaliśmy do domu. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńMoże przez głośną muzykę? Albo przez ilość różnorodnych wystawców, tyle kolorów, projektów. Uważam, że ten Swag był bardzo udany.
UsuńCzytając posta byłam w napięciu :) dobrze , że wszystko się udało i życzę Najlepszego !
OdpowiedzUsuńTort wygląda na przepyszny !
Pozdrawiam !
Był przepyszny! Nie spodziewałam się, że ktoś upiecze dla mnie tort, bardzo miłe to było:)
Usuń:*
OdpowiedzUsuń